Każdy biznes – mały czy duży – musi radzić sobie z kwestiami związanymi z własnością intelektualną. Oczywiście są takie branże, zwane niekiedy kreatywnymi, dla których prawa autorskie, patenty czy wzory przemysłowe stanowią esencję ich biznesu. Filmowców, wydawców, muzyków, artystów zazwyczaj nie trzeba przekonywać jak ważne są prawa do dóbr, których nie sposób dotknąć czy zważyć – a które kryją się pod pojęciem „dóbr niematerialnych”.
Gry komputerowe i R&D
Wiele osób intuicyjnie zdaje sobie również sprawę, że współczesna gra komputerowa to złożony projekt, gdzie krzyżują się aspekty praw do kodów źródłowych, scenariuszy gry, scen audiowizualnych, grafiki, artystycznych wykonań lektora, a gdy jeszcze powstaje na bazie książki… Podobnie jak z tego, że innowacyjna firma – z choćby jedno osobowym działem R&D – musi troszczyć się o swój know-how, rozważać co warto opatentować, jak zabezpieczyć prawa autorskie.
Grafika, nadruki, layout, katalogi
Gorzej z tą świadomością jest wtedy gdy dany podmiot nie należy do „sektora kreatywnego”. Prędzej czy później przychodzi jednak refleksja. Dzieje się tak np. gdy nagle do producenta ubrań przychodzi wezwanie od twórcy grafiki wykorzystanej na jego koszulkach, albo gdy giełdowa spółka musi zawrzeć ugodę w związku z bezprawnym wykorzystaniem layoutu katalogów oraz przerobioną bezrefleksyjnie reklamą telewizyjną – za którą zapłaciła, ale do której nie nabyła praw zależnych.
Kosztowny rebranding, naśladownictwo produktów oraz wzory opakowań
Nie jeden przedsiębiorca musiał dokonać kosztownego rebrandingu, zapominając sprawdzić, na ile logotyp i nazwa, którymi chce się posługiwać, nie jest już wykorzystywana przez konkurencje. Podobne frustracje przeżywało wielu producentów, którzy po czasie uświadomili sobie, że ich najcenniejszy flagowy produkt jest niemal kopiowany przez konkurencję albo gdy okazało się, że nie mogą już korzystać ze wzorów stosowanych przez nich opakowań i etykiet, gdyż w stosownym czasie nie nabyli praw autorskich do ich projektów.
Start-upy i inwestorzy
Niestety, nierzadkie jest też zdziwienie twórców innowacyjnego start-upu, którzy stracili inwestora życia, gdy ten po naturalnym w tego rodzaju transakcjach badaniu prawnym due diligence, stwierdził że nie zainwestuje kilku milionów w nawet najlepiej zapowiadający się projekt, jeśli z dokumentów, którymi dysponuje spółka nie da się ustalić kto i w jakim zakresie ma prawa do głównego aktywa.
Wnioski
Przykładów można by mnożyć. Dlatego warto uświadomić sobie, że tak jak nie ma we współczesnym świecie firm, które mogą absolutnie zignorować świat wirtualny – choć nie wszystkie musza tworzyć portale czy serwisy społecznościowe – tak nie sposób prowadzić na dłuższą metę dobrze prosperującego biznesu, ignorując istnienie własności intelektualnej, tak własnej, jak i cudzej.
Artykuł pierwotnie ukazał się w Pulsie Biznesu w dniu 26 listopada 2016 roku.