Ten blog korzysta z plików cookies na zasadach określonych tutaj
Zamknij
12.10.2018
MODA, KULTURA & SZTUKA

Dokąd zaprowadzą „Schody do Nieba”? Kwestia plagiatu muzycznego na przykładzie sprawy przeciwko Led Zeppelin.

Problematyczna kwestia plagiatu muzycznego (która była już opisywana na niniejszym blogu (odnośnik do artykułu) znów zbiera swoje prawnoautorskie żniwo. Sąd Apelacyjny Stanów Zjednoczonych (9. okręg) uchylił korzystny dla zespołu Led Zeppelin wyrok Federalnego Sądu Stanu Los Angeles w głośnej sprawie rzekomego plagiatu intra do rockowego hymnu. Tym samym proces będzie musiał rozpocząć się od nowa.

Pierwotna sprawa toczona z powództwa Michaela Skidmore’a, zarządcy majątku spadkowego gitarzysty zespołu Spirit – Randy’ego Wolfe’a – dwa lata temu zakończyła się pomyślnie dla popularnych „zeppelinów”. Sąd wówczas orzekł, że legendarne dla fanów rocka intro ze „Stairway to Heaven” nie stanowi plagiatu riffu z utworu „Taurus” wspomnianego zespołu Spirit.

Co się wydarzyło?

Choć sąd rozpatrujący środek odwoławczy uchylił wyrok z przyczyn formalnych, to jednocześnie wyraził on swoje zapatrywanie na analizowany problem. Zdaniem składu sędziowskiego, choć faktycznie pojedyncze nuty czy skala utworu nie stanowią twórczości uzasadniającej przyznanie ochrony prawnoautorskiej, to taka konkluzja nie dotyczy ich kombinacji. Co istotniejsze, za błędną uznano konkluzję sądu niższej instancji, że prawo autorskie nie chroni skali chromatycznej, arpeggio lub krótkich sekwencji trzech nut.

Dalsze implikacje

Mając na uwadze specyfikę i odmienność systemu prawnego Stanów Zjednoczonych, nie należy tego wyroku postrzegać jedynie w ramach ciekawostki. Choć jego tezy wpisują się w tendencję liberalizowania przesłanek prawnoautorskich, to argumentacja sądu stanowi nową jakość i odbiega od dotychczasowego pojmowania granic plagiatu muzycznego.

Analizując ten wyrok pod kątem polskiej regulacji, w pierwszej kolejności zauważyć należy, że zgodnie ze stanowiskiem przedstawicieli nauki, by rozstrzygnąć, czy doszło do ewentualnego plagiatu muzycznego, należy odpowiedzieć na dwa pytania: pierwsze, czy przejęta forma muzyczna w ogóle podlegałaby ochronie? A po drugie, czy mogło dojść do tzw. twórczości paralelnej? A więc, czy możliwe byłoby niezależne dojście do tych samych efektów przez dwóch twórców[i].

Odpowiadając na pierwsze pytanie, warto podkreślić, że mimo opisywanego na tym blogu mitu tzw. „czterech taktów” (ilości, której odmawia się przyznania ochrony), to bezspornie uznaje się, że długość motywu muzycznego nie ma znaczenia do oceny spełnienia przesłanek z art. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wymagane jest – tylko i aż – by konkretny rezultat był przejawem twórczej działalności człowieka o indywidualnym charakterze. Co oczywiste, wymagania te łatwiej spełnić dłuższej formie muzycznej.

Kombinacja trzech nut

Choć, jak wskazano, nie można ustalić konkretnego progu ilościowego właściwego do oceny, czy doszło do przejęcia elementów twórczych z innego utworu, to teza jakoby kombinacja trzech nut była już chroniona, jest co najmniej kontrowersyjna. Tak jak nie mielibyśmy wątpliwości, że trzy słowa nie predestynują do przyznania ochrony prawnoautorskiej fragmentowi wiersza czy powieści, tak samo należy zakwalifikować rozpatrywany problem dotyczący trzech nut[ii]. Wydaje się więc, że już na pierwsze pytanie należałoby udzielić odpowiedzi negatywnej.

Twórczość paralelna

Co zaś tyczy się twórczości paralelnej (drugie zadane pytanie), warto podkreślić fakt, że w muzyce występuje duże prawdopodobieństwo jej wystąpienia. Jak się wskazuje, wpływają na to oczywiste ograniczenia języka muzycznego, a ponadto, zastosowanie utartych schematów i rozwiązań, będących konsekwencją konwencji słuchowych[iii]. Nie istnieje bowiem nieograniczona liczba kompozycji, które są dobrze odbierane przez ludzkie ucho.

Przed sądem, który będzie ponownie rozstrzygał rzekomy plagiat ze strony Jimmy’ego Page’a i Roberta Planta, stoi nie lada wyzwanie. Z jednej strony, powinien wziąć pod uwagę zalecenia sądu odwoławczego, z drugiej jednak strony, musi mieć na uwadze, że uznanie intra „Stairway to Heaven” za plagiat będzie miało bardzo poważne reperkusje na płaszczyźnie prawnej, ale też kulturowej.

Abstrahując od narosłych wątpliwości, nie będziemy w tym miejscu ferować żadnych wyroków. Z niecierpliwością natomiast oczekujemy dalszych rozstrzygnięć.

Konsekwencje prawne

Odkładając na bok sprawę grupy Led Zeppelin, przypomnijmy, że na gruncie prawa polskiego osobie dopuszczającej się plagiatu grozi odpowiedzialność cywilna oraz karna. Za przywłaszczenie sobie autorstwa albo wprowadzeniu w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu, albo artystycznego wykonania, podlega się grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3. Jednak dla części twórców jeszcze bardziej dolegliwa może być odpowiedzialność cywilna, w przypadku gdy byliby zobowiązani chociażby do złożenia publicznych przeprosin czy zapłaty wielotysięcznego odszkodowania.

 

[i]  por. G. Mania, Plagiat muzyczny, ZNUJ 2016/3, el./LEX, akapit 1

[ii] Oczywiście zastrzec należy, że jest nie jest możliwym w żadnym wypadku zakwalifikowanie trzysłowowego zwrotu czy nawet neologizmu za utwór w rozumieniu prawa autorskiego. Musiałaby to jednak być wyjątkowo niebanalna, abstrakcyjna kombinacja.

[iii] por. G. Mania, Plagiat muzyczny, ZNUJ 2016/3, el./LEX, pkt 6

#muzyka #plagiat #prawo autorskie #sąd #utwór #wyrok

Chcesz być informowany o najnowszych wpisach na blogu?

  • - Podaj adres e-mail i otrzymuj informację o nowym wpisach na blogu SKP/IPblog prosto na Twoją skrzynkę
  • - Nie będziemy wysłać Ci spamu

Administratorem Twoich danych osobowych jest SKP Ślusarek Kubiak Pieczyk sp.k. z siedzibą w Warszawie, przy ul. Ks. Skorupki 5, 00-546 Warszawa.

Szanujemy Twoją prywatność dlatego przekazane nam dane nie będą przetwarzane i udostępniane poza SKP w innych celach niż ujęte w Regulaminie Serwisu. Szczegółowe postanowienia dotyczące naszego IP Bloga, w tym katalog Twoich uprawnień związanych z przetwarzaniem danych osobowych znajdziecie Państwo w Polityce Prywatności.