W Stanach Zjednoczonych kwestia procesowego timingu nie jest taka prosta jak w Polsce. Oprócz przepisów, określanych jako statute of limitations, występuje tam też stosowana przez sądy doktryna zwłoki, doctrine of laches, uniemożliwiająca dochodzenie roszczeń w przypadkach, w których wiązałoby się to z nadmiernym uszczerbkiem dla pozwanych.
Amerykańskie sądy nie zawsze są jednak zgodne w swoich opiniach na temat relacji doktryny zwłoki do przepisów o przedawnieniu, uprawniony z copyright natomiast nie musi chcieć pozywać od razu z chwilą powzięcia wiadomości o dokonanym naruszeniu.
Z jednej strony może być wskazane, żeby poczekał, aby zorientować się, jakie zyski wygeneruje np. film powstały z naruszeniem jego prawa i do jakiej rangi w efekcie urośnie naruszenie (a co za tym idzie – potencjalne odszkodowanie). Z drugiej – im dłużej uprawniony będzie czekać, tym większe staje się niebezpieczeństwo zastosowania przez sądy doctrine of laches, bowiem w okresie zwłoki uprawnionego wytwórnia zazwyczaj prężnie działa, czyniąc znaczne nakłady na promocję i dystrubucję filmu.
Jednym z nagłośniejszych w ostatnich latach orzeczeń z zakresu prawa autorskiego, w których przywołano doctrine of laches, jest wyrok w sprawie Pauli Petrelli i scenariusza do „Wściekłego byka”. W maju 2017 roku jako kolejna ofiara zbyt długiego czekania dołączył do niej natomiast Royce Mathew pozywający Disneya za naruszenie jego praw autorskich przy tworzeniu serii „Piraci z Karaibów”.
Petrella v. Metro-Goldwyn-Mayer, Inc.
W 2009 roku Paula Petrella wniosła pozew przeciwko MGM o naruszenie praw do materiałów wykorzystanych przy tworzeniu ostatecznej wersji scenariusza „Wściekłego byka”. Jej ojciec Frank Petrella (piszący pod pseudonimem Peter Savage) – autor scenariusza z 1963 roku opowiadającego historię Jake’a LaMotty – zmarł w 1981 roku, zanim wygasła udzielona mu oryginalnie ochrona prawnoautorska, prawa Petrelli do „Wściekłego byka” zostały więc odziedziczone przez jego córkę.
Paula Petrella, choć kontaktowała się z MGM, informując ich o swoich potencjalnych żądaniach, przez całe lata 90., to jednak czekała z wniesieniem pozwu aż do upływu 18 lat od odnowienia praw do filmu.
Jako powód zwłoki podała przyczyny osobiste i strach przed rewanżem. Sąd uznał je jednak za nieudokumentowane i mało prawdopodobne w obliczu potencjalnej, niewymienionej przez Petrellę, przyczyny finansowej – w początkowym okresie po premierze film nie zarobił bowiem tak dużo, jak w wyniku póżniejszej dystrybucji. Sąd stwierdził ponadto, że uzasadnione może być jedynie czekanie w celu oszacowania relacji wielkości oczekiwanego odszkodowania do kosztów procesu, a nie w celu sprawdzenia, ile pozwany zarobi na swojej pracy nad produkcją i dystrybucją filmu.
Sprawa nie była jednak taka oczywista, bowiem w odrębnej opinii sędzia William A. Fletcher zdecydowanie określił doctrine of laches jako zbyt ostrą i krzywdzącą dla uprawnionych z praw autorskich, a w kolejnej instancji Sąd Najwyższy wydał bardziej korzystny dla Pauli Petrelli wyrok, dając jej możliwość dochodzenia odszkodowania w przewidzianym przepisami terminie 3 lat wstecz od złożenia przez nią pozwu. Jednocześnie wyłączył stosowanie doctrine of laches w celu uniemożliwienia dochodzenia odszkodowania w przewidzianym w przepisach o przedawnieniu 3-letnim terminie oraz stwierdził, że nie ma nic niestosownego w czekaniu ze złożeniem pozwu w celu zorientowania się, do jakiej rangi urośnie naruszenie.
Royce Mathew v. The Walt Disney Company
2 maja 2017 roku dziewiąty okręg apelacyjny w Stanach Zjednoczonych orzekł, że autor Royce Mathew – utrzymujący, że Disney w serii „Piraci z Karaibów” wykorzystał fragmenty jego twórczości – czekał zbyt długo z wycofaniem oświadczenia o zrzeczeniu się roszczeń wynikających z praw autorskich.
Pierwszy raz Mathew pozwał wytwórnię w 2005 roku, ale wycofał swoje żądania po tym jak Disney przedstawił rysunki i projekty parku tematycznego, które powstały wcześniej niż jego własne grafiki. Jednocześnie z wycofaniem pozwu Mathew podpisał z wytwórnią umowę, w której zrzekał się dalszego dochodzenia swoich roszczeń. Umowa nie powstrzymała go jednak przed złożeniem podobnego pozwu jeszcze dwukrotnie. Mathew uzasadniał zmianę stanowiska manipulacjami Disneya przy przedstawionych jako dowody rysunkach i wymuszeniem na nim podpisania umowy przy wykorzystaniu nieuczciwych metod.
Sąd oddalił jego żądanie, pisząc w uzasadnieniu, że fakt zwlekania przez Mathew z wycofaniem oświadczenia o zrzeczeniu się roszczeń do czasu kolejnego złożenia przez niego pozwu spowodował uszczerbek dla Disneya, nieprzerwanie i przy wykorzystaniu znacznych nakładów eksploatującego „Piratów z Karaibów” na rynku filmowym, telewizyjnym, streamingu on-line, płyt DVD, gier wideo i innych.
Wyrok w sprawie Mathew w pewnej mierze powtórzył więc opinię sądu w sprawie Petrella, jednak nie jednogłośnie. Sceptyczny co do uszczerbku doznanego przez Disneya był sędzia Richard Clifton, który w odrębnej opinii wyraził wątpliwość co do tego, że Disney zaprzestałby pracy nad serią „Piraci z Karaibów”, gdyby wiedział o zamiarze Mathew wycofania się z podpisanej umowy. Sędzia Clifton podniósł ponadto, że stwierdzenie występowania uszczerbku jest kwestią wymagającą daleko idących ustaleń odnośnie faktów i powinno być udowodnione przez Disneya.
Jeśli chodzi o porównania ze sprawą Petrelli, skrytykował taką interpretację tego wyroku, która prowadzi do wniosku, że uszczerbek istnieje zawsze, gdy pozwany wykaże, że zainwestował pieniądze w rozwój biznesu lub zawarł kontrakty w oparciu o prawa, co do których mógł przypuszczać, że nimi dysponuje. W rozumieniu sędziego Cliftona w wyroku Petrelli wyraźnie wskazane zostało, że stosunkowo mniejszej liczby dowodów na wykazanie doznanego uszczerbku wymaga się tylko w przypadkach dużej zwłoki (18-19 lat). W sprawie Royce’a Mathew opóźnienie wynosiło mniej niż 4 lata – nie powinno się więc po prostu zakładać, że Disney doznał uszczerbku tak dużego, że żądanie Mathew powinno zostać oddalone.
Wyroki w sprawach Petrella i Mathew pokazują, że nawet tak bardzo – mogłoby się wydawać – techniczna kwestia jak termin na dochodzenie odszkodowania z naruszenia praw autorskich nie jest wcale oczywista do rozstrzygnięcia i wymaga starannego wyważenia interesów ekonomicznych obu stron.
Z jednej strony mamy bowiem stojącego w pojedynkę twórcę materiałów wykorzystanych przy produkcji generującego potencjalnie ogromne zyski dzieła, z drugiej dużą wytwórnię filmową zagrożoną utratą praw do wymagającego znacznych nakładów twórczego przedsięwzięcia.
Jak widać o tym, kto ma rację, mogą rozstrzygać nie tylko okoliczności powstania samego spornego dzieła, ale i działania podejmowane w późniejszym czasie lub ich uporczywy brak.