Program tegorocznej edycji festiwalu kanneńskiego, który został ogłoszony 12 kwietnia na oficjalnej konferencji prasowej, jest przedmiotem gorących dyskusji. Kontrowersje budzi nie tyle to, co zawiera, ale to co się w nim nie znalazło. Netflix wycofał zgłoszenia filmów swojej produkcji z powodu obowiązujących we Francji regulacji dotyczących dystrybucji utworu kinematograficznego.
Regulacja chronologii dystrybucji
Porządek dystrybucji utworu kinematograficznego określa rozporządzenie z 1997 r., które ma zastosowanie do wszystkich filmów mających premierę we francuskich kinach. Punktem zero, od którego biegną kolejne terminy jest właśnie data premiery kinowej, a porządek dystrybucji przedstawia się następująco: po czterech miesiącach od wejścia do kin ma miejsce sprzedaż i wypożyczanie filmu na DVD oraz w ramach VOD z opłatą za każdorazowe wypożyczenie utworu, więc działającego w podobny sposób jak stacjonarna wypożyczalnia. To rozróżnienie ma tutaj kluczowe znaczenie, gdyż film może być wypożyczany w ramach abonamentu VOD dopiero po 36. miesiącach. Wcześniej natomiast, po 10. miesiącach bądź roku, w zależności od podpisania porozumienia z organizacją filmową, film może być wyświetlany w płatnej telewizji filmowej (HBO, Cinemax itp.), po 22. miesiącach w telewizji współprodukującej film, a po 30. w telewizji.
Rozporządzenie a Festiwal w Cannes
Rozporządzenie znajduje zastosowanie do filmów biorących udział w konkursie Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes. Po tym jak dwa zeszłoroczne filmy konkursowe Netflixa nie weszły następnie do kin we Francji, Thierry Frémaux, dyrektor artystyczny Festiwalu w Cannes, przywołał zasadę wedle której wszystkie konkursowe filmy mają być udostępnione do dystrybucji kinowej we Francji. Kością niezgody jest właśnie ów aż trzyletni termin oczekiwania od premiery kinowej, na udostępnienie filmu w ramach abonamentu VOD. Netflix odmówił wyświetlenia filmów we francuskich kinach, uznając termin oczekiwania za zbyt długi. Model handlowy Netflixa zakłada udostępnienie filmu w ramach abonamentu VOD równocześnie z premierą kinową, zatem takie ograniczenie godzi w jego interesy. Pozycja Netflixa spowodowała niedopuszczenie jego produkcji do konkursu tegorocznej edycji festiwalu, wobec czego Netflix wycofał wszystkie swoje filmy z pokazów w Cannes.
Spojrzenie na utwór kinematograficzny
Spór między Netflixem a festiwalem kanneńskim poddał w wątpliwość francuską regulację, która nie znajduje swojego odpowiednika w innych krajach. Przedstawiciele Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes bronią słuszności powyższej regulacji; argumentują że chroni ona sztukę filmową, gdyż premiery kinowe są najbardziej prestiżowym sposobem prezentacji filmu przez twórców. Tymczasem francuskiej regulacji zarzuca się, że sprzyja piractwu, ponieważ w wyniku braku dostępu do legalnych kopi filmów w sieci, publiczność sięga po kopie nielegalne, które pojawiają się dużo szybciej.
Warto zauważyć, że prawa autorskie są odmiennie uregulowane w Stanach Zjednoczonych i Europie. Wedle koncepcji europejskiej film stanowi efekt procesu twórczego, który nadaje dziełu indywidualny charakter, a prawa autorskie chronią osobistą więź twórcy z utworem. Natomiast prawo Stanów Zjednoczonych uważa film za produkt, a doktryna work for hire sprawia, że za autorem jest zleceniodawca produkcji, czyli studio filmowe. Taka regulacja powoduje, że nacisk kładziony jest na zysk z filmu.
Co dalej?
Choć żadna ze stron nie wyklucza dialogu, wydaje się, że przyjęte pozycje nie podlegają negocjacji. Abstrahując od wyjątkowego charakteru omawianego rozporządzenia, zasadność aż trzyletniego terminu wymaganego przez francuską regulację przed dopuszczeniem filmu do dystrybucji w ramach abonamentu VOD budzi wątpliwości. Jest to surowe obostrzenie, zważywszy że w stosunku do telewizyjnych kanałów filmowych wymagany jest jedynie rok, a i ten okres może ulec skróceniu. Pogląd, że taki porządek chroni kulturę kinematograficzną, trudno uzasadnić. Obecnie coraz więcej ludzi decyduje się na wykupienie abonamentu Netflixa bądź innych serwisów streamingowych zamiast telewizji czy telewizji kinowych, co rozpoznają również tradycyjni dostawcy jak np. serwis HBO, który utworzył HBO Go. Taki kształt rynku przemawiałby za ujednoliceniem tych dwóch terminów.
Z drugiej strony, model handlowy Netflixa, stawia pod znakiem zapytania tradycyjną dystrybucję kinową. Polityka tożsamej daty dystrybucji filmu Netflixa w ramach abonamentu oraz premiery kinowej prowadzi do tego, że większości kin nie będzie się opłacało wyświetlać jego filmów. Do kin trafia niewielki procent dochodu ze sprzedaży biletów, natomiast koszty produkcji zwracają się dopiero na późniejszych etapach dystrybucji filmu. Skrajnego podejścia Netflixa nie podzielają inni producenci, a zarazem dostawcy usługi VOD jak np. Amazon, który dopiero kilka miesięcy po premierze kinowej udostępnia swoje produkcje w ramach abonamentu.
Kwestia odpowiedniej regulacji wobec wyzwań stawianych przez nowe formy dystrybucji, która zapewniłaby status quo filmu jako dzieła kinematografii pozostaje otwarta.
Autorka jest absolwentką prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz magistrem Uniwersytetu w Orleanie.