Ten blog korzysta z plików cookies na zasadach określonych tutaj
Zamknij
03.08.2016
FILM, MEDIA & GRY

Rozszerzona rzeczywistość w grach, czyli: Co przemilczano o Pokemon Go

Znane wielu Uniwersum wróciło w zupełnie nowej odsłonie – aplikacji na urządzenia mobilne. Pokemon Go zdobyła ogromny rozgłos. Obserwując sukces Niantic Labs – twórcy gry – nie można nie zadać pytania, jak firma poradzi sobie z umieszczaniem w niej reklam, kwestiami prawno-autorskimi i ochroną danych osobowych oraz innymi problemami prawnymi przed którymi staje.

Aplikacja bazuje na mechanizmie rozszerzonej rzeczywistości (ang. augmented reality), czyli zetknięciu się w czasie rzeczywistym świata realnego z obrazem generowanym cyfrowo przez aparaty fotograficzne w urządzeniach mobilnych.

W ten sposób Pokemon Go łączy elementy istniejące w przestrzeni fizycznej – takie jak parki czy budynki – z wirtualnymi postaciami i przedmiotami, które pojawiają się na ekranach smartfonów. Do ustalenia fizycznego położenia gracza aplikacja wykorzystuje GPS i Google Maps. Dzięki temu gracz może szukać i wyłapywać Pokemony w swojej okolicy.

Wolność panoramy w rzeczywistości rozszerzonej

Pokemon Go wykorzystuje zdjęcia oraz nazwy charakterystycznych obiektów z realnego świata i ustala w nich Poke Stops, czyli punkty pozwalające na użycie wabików na Pokemony i zdobywanie bonusów w grze.

Działanie to może rodzić problemy z perspektywy regulacji dotyczących ochrony praw autorskich. W prawie polskim istnieje tzw. „wolność panoramy” (art. 33 ust. 1 prawa autorskiego), będąca wyjątkiem od monopolu prawno-autorskiego. Instytucja ta pozwala na rozpowszechnianie fotografii oraz filmów, na których widoczne są budynki, rzeźby lub inne utwory zlokalizowane w przestrzeni publicznej. I tak, np. mural lub graffiti spełniają warunki wyłączenia, a ich fotografie mogą być co do zasady używane w grze. Obiekty te muszą być jednak wystawione na stałe, co wyłącza stosowanie tego wyjątku, m. in. dla unikalnej, bożonarodzeniowej dekoracji na rynku miasta.

Prawo panoramy – jak każdy przypadek dozwolonego użytku – w polskim prawie podlega jeszcze jednemu ograniczeniu; nie może naruszać normalnego korzystania z utworu lub godzić w słuszne interesy twórcy.

Wolność panoramy stanowi element prawa unijnego, jednak państwa członkowskie mogły wprowadzić wyjątki w tym zakresie. Dlatego m.in. we Francji, w Belgii, we Włoszech i w Grecji, co do zasady, do rozpowszechniania zdjęć tego typu obiektów – o ile podlegają ochronie prawno-autorskiej – wymagana jest zgoda twórcy. W przypadku architektury, z pomocą przychodzi upływ czasu (zazwyczaj 70 lat), chociaż nie zawsze będzie to wystarczająca okoliczność. Wieża Eiffla wprawdzie chroniona prawno-autorsko już nie jest, ale jej iluminacje świetlne, są.

Żonglowanie znakami towarowymi

Kolejną kwestią, na którą należałoby zwrócić uwagę, jest możliwość wykorzystania w rozszerzonej rzeczywistości znaków towarowych. Ich używanie wymaga zgody właścicieli, gdy wiąże się z korzystaniem z nich w funkcji znaku towarowego, zwłaszcza z oznaczaniem produktów lub usług. Natomiast pokazywanie znaku towarowego jako elementu otaczającej rzeczywistości, np. w filmie, programach informacyjnych albo grze, będzie zazwyczaj dozwolone bez zgody właścicieli.

Wykorzystanie w aplikacji zdjęć lokalizacji, na których widoczne są znaki towarowe różnych podmiotów, nie stwarza więc problemu. Ale już różne sposoby modyfikacji rzeczywistości poprzez nałożenie na nią odpowiednich obrazów, (np. zmiana znaku towarowego na inny, dodanie znaku towarowego albo jego usunięcie) zdecydowanie wiąże się z konsekwencjami prawnymi.

Rozszerzona, marketingowa rzeczywistość

Wykorzystanie potencjału rozszerzonej rzeczywistości jako podstawy funkcjonowania gry, połączone z ogromną popularnością aplikacji, będzie dla twórców Pokemon Go sposobnością do nawiązywania kontraktów reklamowych. Do tej pory losowo rozprzestrzenione po mapie Poke Stops przyczyniły się do zwiększenia obrotów wielu lokali gastronomicznych znajdujących się w ich obrębie. Jedna z sieci fast foodów rozpoczęła nawet współpracę z firmą Niantic.

W Japonii każda z 3 tys. restauracji McDonald’s ma zostać Gymem, czyli miejscem szczególnie atrakcyjnym dla trenerów Pokemon, ze względu na możliwość rozgrywania walk między zawodnikami. Jeżeli pomysł sponsorowanych lokacji się sprawdzi, zostanie zapewne powielony w innych państwach.

Z czasem wykorzystanie technologii, na której bazuje Pokemon Go może przybrać zupełnie inną formę, gdyż rozszerzona rzeczywistość pozwala na umieszczanie w niej reklam. Możliwe jest więc, że łapiąc sympatycznego Pikachu będziemy mogli zobaczyć obrandowany budynek lub samochód, a idąc ulicą przez obiektyw telefonu dostrzeżemy obraz alternatywny do rzeczywistego. Jednocześnie trzeba pamiętać, że użycie obiektów jako powierzchni reklamowej w rozszerzonej rzeczywistości wymaga dogłębnej analizy prawnej każdego przypadku, gdyż może godzić w prawa i interesy właścicieli, twórców, firm i instytucji. Może też być sprzeczne z ich przekonaniami, poglądami, czy zawartymi przez nich umowami, a czasem może nawet stanowić przypadek reklamy porównawczej. Nietrudno sobie bowiem wyobrazić pomysłowych reklamodawców, którzy – dzięki wirtualnej rzeczywistości – pod drogowskazem kierującym do jednego fast foodu dodają strzałkę do drugiego, a w witrynie banku dają dymek z porównaniem oferty konkurenta. Chyba nikt nie chciałby też zobaczyć – nawet w alternatywnej rzeczywistości – na ścianie własnego domu, czy biura, reklamy partii politycznej lub organizacji, z którą się nie utożsamia.

pokemongo

Złap je wszystkie: Dane osobowe

Żeby zagrać w grę Pokemon Go, należy wyrazić zgodę na udostępnienie informacji o swojej lokalizacji. Powyższe wymagane jest, aby ustalać swoje położenie względem „stworków”. Jeżeli znajdziemy się w wystarczająco małej odległości od Pokemona, nasze urządzenie wczyta dane z gry, a obiekt naszych zainteresowań pojawi się na ekranie urządzenia mobilnego. Warto być jednak świadomym, że jak pokazują badania, na podstawie danych lokalizacyjnych – zwłaszcza w dłuższym okresie czasu – można bardzo precyzyjnie ustalić wiele prywatnych informacji. Od miejsca pracy czy zamieszkania poczynając, na zainteresowaniach, zwyczajach i znajomościach skończywszy.

Pojawia się jednak drugi, poważniejszy problem. Pokemon Go wymaga również pełnego dostępu do konta Google i kontaktów. Istnieje co prawda alternatywa w postaci założenia Pokemon Trainers Club, jednak wymaga rejestracji na odpowiedniej platformie. Warunki korzystania z aplikacji przewidują także możliwość logowania się (zapewne w przyszłości) za pomocą istniejącego konta Facebook. Jak pokazują statystyki, większość graczy, kierując się oszczędnością czasu, decyduje się na wybór pierwszej opcji. A tym samym, udostępnia dane osobowe zgromadzone na rzeczonym koncie. Zakres korzystania z takich danych przez twórców gier i inne podmioty zależny jest od treści zgód, których udzielamy. W przypadku Pokemon Go, według regulaminu, poprzez samo używanie aplikacji akceptujemy wszelkie warunki związane z korzystaniem z gry, a logując się za pośrednictwem kont z innych platform, zezwalamy na wydobycie zgromadzonych informacji, do których dostęp uzależniony jest od ustawień prywatności. Ostatnia wersja „polityki prywatności” Pokemon Go przewidywała również możliwość udostępniania zdobytych danych osobowych użytkowników podmiotom trzecim. Aktualnie nie jest ona dostępna na stronie twórców gry.

Pokemon Go to gra darmowa, poza opcjonalnymi mikropłatnościami. Tyle, że ta opcjonalność jest pozorna. Mimo braku faktycznych transakcji finansowych – koniecznych do korzystania z aplikacji – płacimy czymś innym: prywatnością i danymi. Teoretycznie, to w coraz większym stopniu standard rynkowy w cyfrowej gospodarce. Jednak tworząc zarówno gry jak i poszczególne modele biznesowe ich eksploatacji, warto pamiętać, że każda z metod płatności musi być dobrze przemyślana i prawnie zaprojektowana.

Gracz jako konsument

Kontrowersje w Europie wzbudziły warunki korzystania z gry (w tej chwili nie są dostępne na stronie producenta Pokemon Go), które w części są uznawane za niezgodne z regulacjami europejskimi dotyczącymi praw konsumentów. Federacja niemieckich organizacji konsumenckich zagroziła nawet wytoczeniem procesu twórcom gry, w razie nieusunięcia lub nie zmienienia problematycznych zapisów regulaminu. Najwięcej wątpliwości budzi możliwość przekazywania przez administratorów gry, według uznania, danych użytkowników podmiotom trzecim, niejasność regulaminu dla przeciętnego konsumenta, sposobność zmiany wspomnianego regulaminu przez jego twórców w każdym czasie, czy wreszcie to, że Niantic może przestać świadczyć usługę bez zgody użytkownika.

Gracze pod szczególnym nadzorem – czyli za co odpowiada producent gry

Kolejnym istotnym tematem, podnoszonym czasem w mediach, jest zachowanie łowców Pokemonów. Wtargnięcia na ulice, budynki czy teren lotniska w pogoni za kolejnymi punktami i zdobywaniem kolejnych poziomów w grze stają się coraz częstszymi przypadkami. Konstruując grę, warto więc również zastanowić się, czy producent może odpowiadać wobec gracza lub osób trzecich za ewentualne wypadki związane z zabawą. Intuicyjna odpowiedz dla większości brzmieć pewnie będzie, że nie. Każdy gra przecież dobrowolnie i sam podejmuje decyzje. Z prawnej perspektywy jest to jednak bardziej skomplikowane.

Po pierwsze, nie wszyscy gracze są pełnoletni, a wobec takich graczy należy stosować nieco inne standardy, zwłaszcza jeśli pozwala się im na samodzielne rejestrowanie w grze (bez akceptacji rodziców lub opiekunów). Po drugie, pewne mechanizmy gry, która odbywa się przecież w świecie rzeczywistym, mogą generować lub prowokować niebezpieczne zachowania. Umieszczenie Pokemona na drodze szybkiego ruchu, to jednak inna sytuacja niż zrobienie tego w środku parku. Poza tym, kluczowe znaczenie może tu mieć komunikacja marketingowa, czy nawet rozwiązania techniczne (np. mechanizm wykorzystywania rozszerzonej rzeczywistości w sposób utrudniający lub ograniczający postrzeganie tego, co dzieje się dookoła gracza).

I nie ma co ukrywać, że prosty zapis w regulaminie, że producent nie odpowiada za jakiekolwiek szkody spowodowane czy doznane przy grze, zazwyczaj nie tylko nie okazuje się wystarczający, ale może również wiązać się z zarzutami stosowania klauzul abuzywnych (zabronionych w relacjach z konsumentami) i reakcją, np. Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Pierwsze procesy

Jak już wspomnieliśmy, chęć złapania rzadkich Pokemonów może zaprowadzić graczy w miejsca, w których być nie powinni. Takiego właśnie przypadku dotyczy sprawa Marder v. Niantic, która toczy się w USA. Właściciel nieruchomości, Jeffrey Marder, twierdzi, że od premiery aplikacji jego posesja odwiedzana jest przez użytkowników Pokemon Go. Gracze nieustannie pukają do jego drzwi z pytaniem o pozwolenie na wejście na teren ogródka. Czasami też dopuszczają się wtargnięć na posesję Mardera. Według przedstawicieli powoda, twórcy gry umieszczają lokalizacje z uniwersum pokemon bez zgody właścicieli okolicznych nieruchomości, a wirtualne punkty i chęć znalezienia się w ich zasięgu, skłaniają graczy do naruszania praw i prywatności innych osób. Co więcej, producenci aplikacji czerpią ze wspomnianych naruszeń zyski.

Sprawa Mardera to jeden z pierwszych procesów zawierających roszczenia właścicieli nieruchomości wobec twórców programów, bazujących na rozszerzonej rzeczywistości. Warto się nim zainteresować i śledzić jego losy, ponieważ może wyznaczyć ramy postępowania w podobnych sprawach.

Wnioski

Współczesny proces tworzenia gry to już nie tylko praca programisty. To wyzwania dla grafików, animatorów, scenarzystów i całych teamów kreatywnych. To nierzadko również lata pracy działów R&D nad rozwojem technologii, która w grze może zostać wykorzystana. Ale to także konieczność rozważania i poukładania modeli biznesowych oraz ram prawnych działania aplikacji, zbierania i przetwarzania danych, generowania płatności, rozsądnego ograniczania odpowiedzialności, wykorzystywania praw własności intelektualnej i wreszcie – promocji gry.

A wszystko rzecz jasna dla radości milionów graczy na całym świecie!

#aplikacje mobilne #dane osobowe #gry #lokalizacja #prawa konsumenta #prywatność #reklama #znak towarowy

Chcesz być informowany o najnowszych wpisach na blogu?

  • - Podaj adres e-mail i otrzymuj informację o nowym wpisach na blogu SKP/IPblog prosto na Twoją skrzynkę
  • - Nie będziemy wysłać Ci spamu

Administratorem Twoich danych osobowych jest SKP Ślusarek Kubiak Pieczyk sp.k. z siedzibą w Warszawie, przy ul. Ks. Skorupki 5, 00-546 Warszawa.

Szanujemy Twoją prywatność dlatego przekazane nam dane nie będą przetwarzane i udostępniane poza SKP w innych celach niż ujęte w Regulaminie Serwisu. Szczegółowe postanowienia dotyczące naszego IP Bloga, w tym katalog Twoich uprawnień związanych z przetwarzaniem danych osobowych znajdziecie Państwo w Polityce Prywatności.