Dla niektórych kultur wyrażają tradycję i potrafią być dziełami sztuki. Współcześnie są elementem mody lub sposobem w jaki manifestujemy przekonania. Tak zwykle kojarzą się tatuaże. Nierzadko, trzeba też podejść do nich od strony prawnej. A to za sprawą coraz częstsze pozwy tatuatorów m.in. w Stanach Zjednoczonych o odszkodowanie za naruszenie ich praw autorskich. Pytanie w jaki sposób nosiciel tatuażu może naruszać prawa autorskie tatuatora? Jeśli dokładnie przyjrzeć się prawu autorskiemu odpowiedź może być dla wielu zaskakująca.
Tatuaż utworem?
W prawie polskim zgodnie z ustawową definicją przedmiotem prawa autorskiego jest
każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia.
Jeśli tatuator nie korzysta z żadnych cudzych wzorców i tworzy własną kompozycję, to tatuaż jest utworem w rozumieniu ustawy, jedynie utrwalonym w szczególny sposób, bo na ludzkim ciele. Wtedy uprawnienie do utworu należy do twórcy, czyli tatuatora.
Po co nam umowa przeniesienia praw / licencyjna do tatuażu?
Zakwalifikowanie tatuażu jako utworu w ww. rozumieniu pociąga za sobą wiele pułapek. Przyjmując, że dany tatuaż spełnia wymogi utworu, najlepszym sposobem zabezpieczenia praw osoby wytatuowanej byłoby zawarcie pisemnej umowy przenoszącej majątkowe prawa autorskie lub pisemnej licencji, która potwierdzałaby wyłączne prawo tej osoby do tatuażu, nieograniczone terytorialnie i czasowo.
W przypadku braku takiej pisemnej umowy zastosowanie powinny znaleźć ogólne zasady prawa autorskiego, a osoba wytatuowana korzystałaby z tatuażu na zasadzie dorozumianej licencji niewyłącznej o dość ograniczonych polach eksploatacji. W najlepszym razie z perspektywy osoby będącej nośnikiem tatuażu, oznacza to, że tatuator mógłby wykorzystać dany wzór w stosunku do innych osób. Ale można sobie wyobrazić sytuację, w której wytatuowana osoba usuwa tatuaż lub go zmienia, czyli w rozumieniu ustawy narusza integralność utworu lub dokonuje stworzenia dzieła zależnego (opracowując pierwotny tatuaż – samodzielnie lub co bardziej prawdopodobne z udziałem nowego artysty tatuażu).
Według prawa autorskiemu twórcy potencjalnie przysługiwałyby w takim przypadku roszczenia analogiczne jak w przypadku przerobienia piosenki czy wiersza, chyba, że wykazałby, iż zmiany są podyktowane oczywistą koniecznością a twórca nie miałby słusznej podstawy im się sprzeciwić. Pytań pojawia się wiele – czy jeśli nastolatek przestaje już być wiernym fanem tenage rocka lub girls bandu to czy zmiana tatuażu – staje się oczywistą koniecznością życiową – wielu powie, że tak. Czy takie sprawy miałyby szanse w Polsce na powodzenie? Na pewno byłyby precedensowe. Polskie sądy dotąd nie rozstrzygały spraw o naruszenie praw autorskich do tatuażu, choć te prędzej czy później się na pewno pojawią.
Tatuaż w reklamie
Skomplikujmy jeszcze sytuację. Co jeśli osoba wytatuowana postanowi wystąpić w reklamie i udostępnić swój wizerunek razem z tatuażem? Z jednej strony można argumentować, że komercyjne wykorzystanie tatuażu np. w reklamie wymaga zgody tatuatora. Z drugiej tatuator wykonując tatuaż, który stanowi przecież integralny element ciała ludzkiego, poniekąd zgadza się na to, że jego utwór będzie upowszechniony i dostępny publicznie przez osobę wytatuowaną. Czym innym jednak jest chodzenie z tatuażem na ramieniu po ulicy, a czym innym ogniskowanie zainteresowania odbiorców reklamy na tatuażu, który wykorzystany zostaje tak aby sprzedać określony produkt lub usługę.
Spory z tatuażem w tle – filmy i gry komputerowe
Do tej pory najsłynniejsze sądowe sprawy przypadków naruszenia praw twórców tatuaży najczęściej kończyły się ugodą. To np. sprawa tatuatora Mike’a Tysona – S. Victor Whitmillu, który pozwał wytwórnię Warner Brothers za naruszenie praw autorskich poprzez wykorzystanie wzoru tatuażu w filmie Kac Vegas w Bangkoku. Tatuator Louis Mollo pozwał natomiast Davida Beckhama za publiczne eksponowanie tatuaży w jednej z kampanii reklamowych.
Inną sprawą było powództwo tatuatora Chrisa Escobedo (twórcy tatuażu zawodnika MMA Carlosa Condita), przeciwko THQ, wydawcy gry komputerowej UFC UNDISPUTED 3, której przedmiotem było wierne odzwierciedlenie postaci zapaśnika wraz z tatuażem. Prawnicy Escobedo podnosili, że ludziom często wydaje się, że są właścicielami obrazów na ich ciałach, ale w rzeczywistości właścicielem grafiki wykorzystanej w tatuażu jest twórca tej pracy, dopóki nie zostanie podpisana żadna umowa dotycząca praw autorskich.
We wszystkich tych sprawach zawarto ugody, co oznacza, że o zasadności roszczeń nie wypowiadał się sąd.
Być może zmieni się to z pozwem, który wpłynął z początkiem lutego br. do nowojorskiego sądu federalnego o naruszenie praw autorskich do tatuaży, jakie noszą na sobie poszczególni zawodnicy NBA. Studio tatuażu Solid Oak Sketches zarzuciło twórcom gry NBA 2K16: Take-Two Interactive i studiu Visual Concepts, że w sposób bezprawny w grze wideo zostały wykorzystane tatuaże zawodników NBA – LeBrona Jamesa, Kobe Bryanta, DeAndrew Jordana, Erika Bledsoe’a oraz Kenyona Bryanta.
Wzory zostały przygotowane przez trzech tatuatorów: Shawna Rome’a, Justina Wrighta i Tommy’ego Raya Cornetta, którzy podpisali z graczami umowy dotyczące praw autorskich, nie obejmujące jednak swoim zakresem uprawnienia do przekazania tych praw np. producentom gry. Takie umowy nie zostały także spisane z twórcami i producentami gry. W ocenie Solid Oak Sketches firma Take –Two skopiowała prace tatuatorów bez konsultacji z nimi, w związku z tym naruszyła ich praw autorskie.
Prawnicy reprezentujący Solid Oak Sketches podkreślają, że w umowach z graczami określono, że podmiot używający ich wizerunku do celów promocyjnych i reklamowych powinien otrzymać od studia pozwolenie na wykorzystanie wzorów tatuaży, a Take-Two wiedziało o tym wymogu, ale go zignorowało. Ponadto zdjęcie gracza z tatuażami znalazło się na okładce gry, co zdaniem studia powoduje, że tatuaże są „twarzą” gry.
W pozwie studio tatuażu żąda zaprzestania wykorzystywania ich prac i domaga się odszkodowania w wysokości 150 tys. dolarów za każde naruszenie, wskazując na osiem prac, które noszą na skórze wskazani zawodnicy.
Przed złożeniem pozwu Solid Oak Sketches, które uzyskało prawa autorskie do tatuaży oferowało Take-Two Interactive i studiu Visual Concepts uregulowanie sprawy polubownie poprzez wykupienie licencji opiewającej na 1,1 mln dolarów. Take-Two Interactive nie zdecydowało się na podpisanie umowy licencyjnej na taką kwotę, sprawa trafiła więc do sądu.
Jakie z tego wnioski dla branży kreatywnej?
Proces będzie precedensowy i będzie miał zapewne spore znaczenie na inne tego rodzaju przypadki. Nie ma co ukrywać, że sprawa dot. ochrony prawno-autorskiej tatuaży jest kontrowersyjna. Niezależnie od praw tatuatorów – którzy nierzadko są nieprawdopodobnie zdolnymi artystami, trzeba też pamiętać o fundamentalnym prawie każdego człowieka do wolności rozporządzania własnym ciałem, które mogłoby zostać ograniczone prawno-autorską ochroną praw do utworu. Utworu utrwalonego na bądź co bądź niecodziennym „nośniku”.
W tym miejscu warto wspomnieć – jednak jedynie w drodze ostrożnej analogii – o wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu – który stwierdził, że nie jest wykluczone aby konflikt ochrony prawa autorskiego z wolnością słowa rozstrzygnąć na korzyść wolności wypowiedzi. Do podobnych dylematów na styku praw autorskich dochodzi zresztą w wielu innych sytuacjach, takich jak np. konflikt prawa własności nieruchomości i praw autorskich do projektu architektonicznego czy też w przypadku ustalania granic wolności twórczości artystycznej. Każdy przypadek należy zatem oceniać indywidualnie. A o temacie powinni myśleć nie tylko artyści tatuażu, ale też sportowcy czy artyści mający lub planujący tatuaże, czy wreszcie producenci filmów, seriali, gier i reklam.