Nowelizacja ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (PIT) traktowana jest jako nowe otwarcie do optymalnego rozliczania określonej grupy podatników. W praktyce, zmiana jest jednak niczym innym, jak tylko powrotem (choć niepełnym) do tego, co już było.
„Nowy” pomysł rządu – zmiana w ustawie PIT – to likwidacja limitu dla stosowania 50 proc. kosztów uzyskania przychodu, jednak nie dla wszystkich dotychczas tym limitem objętych, a jedynie dla określonej grupy podatników. Jej wprowadzenie oznaczać będzie w praktyce, że niektórzy artyści i twórcy „na koniec dnia” zarobią więcej.
Z pomysłem naprzeciw twórcom wyszło ministerstwo kultury i dziedzictwa narodowego, argumentując, że państwo ma być mecenasem kultury. Dlatego też preferencyjnymi warunkami podatkowymi objęci mieliby zostać uzyskujący
– przychody z tytułu działalności twórczej w zakresie architektury, architektury wnętrz, krajobrazu, urbanistyki, literatury pięknej, sztuk plastycznych, muzyki, fotografiki, twórczości audiowizualnej, choreografii i lutnictwa artystycznego oraz sztuki ludowej oraz dziennikarstwa;
– przychody z tytułu działalności artystycznej w dziedzinie sztuki aktorskiej i estradowej, reżyserii teatralnej i estradowej, sztuki tanecznej i cyrkowej oraz w dziedzinie dyrygentury, wokalistyki, instrumentalistyki, kostiumografii, scenografii;
– przychody z dziedziny produkcji audiowizualnej reżyserów, scenarzystów, operatorów obrazu i dźwięku, montażystów i kaskaderów oraz działalności publicystycznej;
– przychody z tytułu udziału w konkursach z dziedziny kultury i sztuki.
Ustawodawca zakłada, że w przypadku artystów formą wsparcia są właśnie zryczałtowane koszty. 1 stycznia 2013 r. rząd poprzedniej kadencji wprowadził w preferencyjnym rozliczaniu kosztów uzyskania przychodu obostrzenia, ustanawiając limit 42 764 zł, będący równowartością połowy kwoty stanowiącej górną granicę pierwszego przedziału skali podatkowej. Powyżej tej sumy – u twórców – kosztów uzyskania przychodów nie ma. Konsekwencją zmiany w ustawie PIT stało się efektywnie wyższe opodatkowanie twórców, co z kolei doprowadziło do „masowego” zakładania przez nich jednoosobowych działalności gospodarczych (by korzystać z „dobrodziejstwa” 19% podatku liniowego).
Biorąc pod uwagę powyższe, na obecną propozycję rządu należałoby spojrzeć nieco inaczej. Nowe rozwiązanie jest w praktyce niczym innym, jak próbą powrotu do sytuacji sprzed nowelizacji ustawy PIT. Ma to otworzyć (choć de facto przywrócić) „nowe” możliwości bardziej optymalnego rozliczania określonej grupy podatników i być udogodnieniem dla twórców.
O ile sam ruch ustawodawcy należy ocenić pozytywnie, o tyle zastanawiające jest akurat takie, a nie inne określenie kręgu podatników-twórców mogących skorzystać z preferencji (gdzie na „pierwszy rzut oka” widać innych twórców, niewskazanych w tych przepisach, którzy z owej przychylności ustawodawcy nie skorzystają, jak np. z zakresu działalności tłumaczy, branży IT, czy innych niż wymienieni z branży filmowej).
Lista zaproponowanych wyjątków od zasady limitowanych 50% kosztów uzyskania przychodów jest dość długa, niemniej wydaje się być z niewiadomych przyczyn „niekompletna”.
Projekt nowelizacji ustawy PIT we wrześniu trafił do konsultacji społecznych.
Nowelizacja miałaby wejść w życie 1 stycznia 2017 r., miejmy jednak nadzieję, że w toku prac nad projektem katalog ten zostanie poprawiony lub uzupełniony.